Wszystko przez czwartą stronę okładki! Na niej książkę Bralczyka i Ogórka poleca Wojciech Młynarski – dodajmy – piękna to laurka. A że po lekturze ma się doskonały humor, język coraz bardziej bawi, to aż kusi i nęci, by sobie coś takiego zanucić:
A gdy się zejdą, raz i drugi – profesor z przeszłością, dziennikarz po przejściach – bardzo się męczą, męczą przez czas długi – co zrobić, co zrobić ze słów mnogością? On już je zna, on zna te historie z bardzo długimi brodami, co wracają nad ranem niechciane, on już słyszał o życiu zalanym. On też już wie, już zna tę historię, że Polak go nie rozumie, że wcale sobie nie kpią, on też na pamięć to umie. A gdy przyjdzie przeczytać i w redakcji to zatrzeć, lepiej pytać przytomnie i patrzeć.
Czy te słowa mogą kłamać? Chyba nie! Czy mogłyby serce złamać? Itepe? Kiedyś je zrozumiesz sama, to był błąd. Czy te słowa mogą kłamać? Ależ skąd! Czy te słowa mogą kłamać? Chyba nie! Czy mogłyby serce złamać? Itepe? Gdy się farsa zmienia w dramat – to nie błąd. Czy te słowa mogą kłamać? Ależ skąd!
A gdy się czasem w życiu uda – profowi z przeszłością i chopu po przejściach – kąt wynajmują gdzieś u ludzi, i łapią, i łapią trochę szczęścia. On przypomina w mig te historie z bardzo długimi brodami, co wracają nad ranem nie same, swawoli słowem i ze szpanem. On też już ma, już ma taką pewność, o którą wszystkim nam chodzi: powie bez żadnych podtekstów, wymyśli jakieś bon moty, slogany chętnie spłodzi. A jak przyjdzie zapomnieć i w pamięci je zatrzeć? Lepiej zakupić tom ten i patrzeć!
Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek, Kiełbasa i sznurek, rys. Jacek Gawłowski, Agora SA, Warszawa 2012, ss. 289.