Proszę Państwa zupełnie przypadkiem tak się składa, że czytam i lubię książki dla dzieci. I to nie tylko te stare, pamiętające czasy, kiedy pierwsze stwory w okładkach wpadały w moje ręce, lecz także nowe. Ostatnio ciekawskie dłonie chwyciły kwadratową książkę, pełną kolorowych ilustracji Marianny Bończy Stuhr. Tekst tej książki to rezultat pracy (od)twórczej ilustratorki i jej ojca, Jerzego Stuhra. Czy to już wszyscy autorzy? Nie! Książka to taka sympatyczna antologia wierszy dla dzieci. Ale to nie tylko wybór liryki. Przypadkiem tak się składa, że spaja wszystko i nad tym króluje proza, stuhrowa proza.
Po pierwsze: kto? co? Jak z tytułu wnioskować można Kacperek. Ale nie tylko on, bo drugą bardzo ważną postacią jest Fiszka, mysz biblioteczna. Spotkać ją można w szczególnym budynku z książkami. A chronione przez okładki strony to… przysmak nie lada!
Po drugie: kogo? czego? Tu od razu wyznać należy – cudownym dopełnieniem publikacji, byłby dołączony do niej audiobook. Ale zupełnie niespodziewanie go brak. Tym bardziej, że i Pani nauczycielka podsuwa na koniec książki naszej Fiszce pomysł nagrania wierszyków. Więc powiedzmy sobie szczerze, odczuwa się dotkliwy brak AUDIOBOOKA (a miałby kto być lektorem, a miałby)! Jedyna pociecha, że można poprosić rodzica, ciotkę, wuja, brata, siostrę czy innego człowieka o przeczytanie tekstu na głos lub zrobić to samemu.
Po trzecie: komu? czemu? Otóż, w tej książce warto przyglądać się obrazkom (i kolorowym czcionkom). Czasem nawiązują one do klasycznych ilustracji pamiętanych przeze mnie z dzieciństwa, czasem są one zupełnie nowe. Jednak, co ważne, za każdym razem bardzo przyjemne dla oka. I ilustrują, i zawierają ulubione przez mysią bohaterkę wyliczanki.
Po czwarte: kogo? co? O, to są pytania istotne. Kogo zainteresuje książka? Dzieci (no i te duże dzieci chyba też nie będą ziewać). Co zainteresuje? Historia dziejąca się w bibliotece. Nie brak też tam zagadkowego ducha lub przynajmniej dziwnych odgłosów, które mogą zaniepokoić najbardziej odważną czytelniczkę lub najbardziej mężnego czytelnika.
Po piąte: z kim? z czym? Zaraz, zaraz, czy ja już wspominałam, że Kacperek zaczął chodzić dopiero do szkoły? Nie? Przepraszam Państwa za to niedopatrzenie bardzo zatem. Otóż, Kacperek w sobotę poszedł nie sam do biblioteki. Wybrał się tam z mamą (i ze stosem książek do oddania). A z czym oprócz przyjemności mamy tu do czynienia? Tu ze smutkiem zauważyć należy delikatny smrodek dydaktyczny i rzucające się w oczy Najbardziej Wnikliwemu Czytelnikowi drobne usterki (oj, zajrzała tam na chwilkę myszka drukarska).
Po szóste: o kim? o czym? To zagadnienia fundamentalne, ta historia opowiada nie tylko o wspomnianym już Kacperku i Fiszce (i innych postaciach). To opowieść o bibliotece, książkach i o wierszykach, które pamięta się przez lata (niemal do końca świata).
Po szóste: o! O, kochani autorzy tekstów, które czytało się w kółko, uczyło się mimochodem na pamięć, a czasem nawet recytowało. O, Janie Brzechwo, Wando Chotomska, Aleksandrze Fredro, Anno Kamieńska, Ludwiku Jerzy Kernie, Mario Konopnicka, Tadeuszu Kraszewski, Magdaleno Samozwaniec, Tadeuszu Śliwiaku, Julianie Tuwimie, Danuto Wawiłow i Natalio Usenko – cóż mogę Wam rzec? Po prostu: DZIĘKUJĘ. Specjalne podziękowania za znaną dotychczas tylko w rodzinnym gronie historię o sympatycznym Kacperku i wgryzającej się w książki myszce Fiszce zechcą przyjąć autorzy opowiastki: Marianna Bończa Stuhr i Jerzy Stuhr.
Przypadkiem, nie przypadkiem – warto zajrzeć do środka, nie raz!
PS Tym razem, zamiast tradycyjnego cytatu, jedna bardzo ważna rymowanka (i deklaracja zarazem):
Chociaż ze mnie niezłe ziółko, chcę być Twoją przyjaciółką.
Marianna Bończa Stuhr, Jerzy Stuhr, Kto tam zerka na Kacperka?, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, ss. 88.
Fot. za: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/resources/1/Stuhr_Kto%20tam%20zerka_m.jpg