Jak kulturę oralną zmienić na czarną sztukę? Odpowiedź jest prosta – pospisywać to, co się mówi. Albo jeszcze lepiej – pospisywać to, o czym mówią ci, co się na temacie znają. Przydybać ludzi z różnych światów. Cierpliwie wysłuchać, poszperać w dorobku głównej postaci, wyciągnąć różne ciekawe fragmenty. Do tego dodać niebanalne zdjęcia. I talent kompilatorów (i objaśniaczy – chronologicznych i osobowych). I już. Smakowita lektura gotowa!
Taki prawdopodobnie był przepis na sukces książki wyjątkowej. Duet autorski – Witold Bereś i Artur Więcek Baron – zaprasza na spotkanie z najsłynniejszym Józkiem Podhala, księdzem Tischnerem.
Ksiądz, który był sobą i na katedrze uniwersyteckiej, i u gaździny, i w programie „Ulica Sezamkowa”. Często iskrzył humorem. Jego pointy potrafiły rozładować najbardziej napiętą sytuację. Budził skrajne emocje.
Książka to zestawienie wypowiedzi ludzi z różnych środowisk. Autorzy głos oddają P. T. rodzinie Tischnerów, Leszkowi Kołakowskiemu, Ludwikowi Maciaszowi, Tadeuszowi Gadaczowi, Wandzie Czubernatowej, Kazimierzowi Nyczowi, Stanisławowi Grygielowi, Adamowi Bonieckiemu, Józefie Hennelowej, Lechowi Wałęsie, Ludmile Figiel…
Tematyka opowieści przeróżna – od biograficznej, filozoficznej, teologicznej, społecznej, politycznej po anegdotyczną i eschatologiczną. Oto cztery przykłady łączenia różnych światów:
I w pewnym momencie ksiądz mówi, że w Gdańsku w trakcie zjazdu „Solidarności” zdarzył się cud. Cisza, bo wszyscy odbierali Tischnera jako filozofa. A Tischner mówiący o cudach… No, no… Cisza. I Tischner kontynuuje: „Ukazała się Matka Boska”. Cisza. „Z Wałęsą w klapie”. Huk śmiechu był taki, że aż okna drżały!
Otóż przyszła do niego studentka, która miała dziecko bez ślubu i bardzo chciała to dziecko ochrzcić, lecz bała się iść do proboszcza w swojej parafii. Przychodzi więc do Tischnera i powiada tak: „Księże profesorze, co jest potrzebne, żebym mogła ochrzcić dziecko?”. „Proszę pani, dziecko jest potrzebne”.
Pewnego dnia Jurek Illg przyszedł do redakcji i zaczął mówić: „Księże profesorze, my się tak o księdza profesora martwimy, co to będzie”. Tischner spojrzał na niego twardo i powiedział mocnym głosem: „ty się, kurwa, martw o zbawienie swojej duszy”.
On by nie mioł skąd zacerpnąć tych wiadomości, choćby tych z filozofii. Nie mioł skąd. Co w ksiazkach pisom, to pisom, to moze pisom i wsyćko prowdy. Jo tam nie wiym… Jo na psykład, to… tak cytać nie umiem, ale ludzie mi opowiadajom o takich róznych downych przytrafunkach, bacach, nie bacach, o górach, dziwach, o carach, nie carach. Więc to nie jest prowda, co oni pisom w tych ksiązkach, ino to jest prowda, co było.
Następne można znaleźć w książce. Bez trudu.
Witold Bereś, Artur Więcek Baron, Tischner – życie w opowieściach, Świat Książki, Warszawa 2008, ss. 304.
Fot. za: http://www.matras.pl/media/catalog/product/t/i/tischner_zycie_w_opowiesciach_IMAGE1_126732_1.jpg