Przed Państwem proza wieczoru – wolność! Zapraszam na muzyczny wieczór do Ciechocinka. Do sanatorium dobrej literatury.
Szara, polska rzeczywistość. Czasy swoich, tajniaków i dziwacznych przepisów. Życie podszyte lękiem. Tęsknota za lepszym światem po drugiej stronie muru. A jednocześnie czas szaleństw i małych radości.
Pani doktor stomatolog – perfekcjonistka, którą boli życie. Zmaga się z chorobą, opuszczeniem, a przede wszystkim bólem. Ten ostatni ma różne przyczyny. Wydaje się, że potrafi zabić nawet radość życia.
Małe miasteczko. Tu każdy o każdym wie wszystko. A jednocześnie każdy skrywa tajemnice. A to w zamkniętym od lat pokoju, a to w piwniczce, a to w tekstach. Plotkarze (i nie tylko) żywią się kuracjuszami. Niektórzy z nich przyjeżdżają do Ciechocinka co roku. Stanowią niewątpliwą atrakcję (nie tylko dla pań). A co w martwym sezonie?
Każde miasteczko ma swoje indywidua. A te swoje obcesyjki. Karmione przez lata. Efekt? Takie oto wykłady o literaturze w słynnej restauracji:
– I tak najbardziej pornograficzną, obrzydliwą wymowę ma pozornie niewinne wyrażenie „z lasu strony”. Jest to właściwie dowód najistotniejszy, klucz do wszystkiego – Zuppe ukradkiem ocierał kapiące z podbródka krople tłuszczu. – Nic państwo nie rozumieją? Naprawdę nic? Czytać poezji państwo nie potrafią! Otóż jeżeli pastuch w letni dzień pasie krowy na łące pod lasem, to musi te krowy widzieć, żeby gdzie w szkodę nie wlazły, a więc jak leży? Leży w cieniu na trawie, w „stronę lasu” o d w r ó c o n y. Czem odwrócony? Z przeproszeniem – n i u m ą odwrócony. No i wszystko jasne. Proszę sobie teraz zestawić wyrazy: „na wskroś”, „chędożyć” i wypięty w gęstwinę pni o fallicznych przecie kształtach, wiejski, zadziorny, pastuszy zad, młody i jędrny jak wschodząca seradela. Najohydniejsze obscena płciowe, jakie znam!
Takie to wywody można usłyszeć przy pierogach w Ciechocinku. Takich to wywodów (no, powiedzmy sobie szczerze, wygłaszanych w obecności pociągającej Modesty) przyjechał słuchać Fabian. Muzyk, kochający wolność i swing. A także powracający po latach brat dentystki, o której była wzmianka na początku.
Jak Fabianowi pójdzie kolejne zaczynanie od (niemal) zera? Czy zakocha się w Ciechocinku (w jakiejś tajemniczej damie)? Jaki stanie się tworzony przez niego zespół? Czy miłość do muzyki i swingu może przemienić świat? I czy tęsknota może ocalić naród?
A może tak zwyczajnie ta powieść ma zapewnić Państwu miły wieczór. Li i jedynie.
Włodzimierz Kowalewski, Excentrycy, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2007, ss.219.